• Kolonie letnie 2010

        •  NNa 

          Św. Lipka – najświeższe informacje

           
           
            10 lipca. Szczęśliwie jesteśmy już w domach. Kolonie zakończone. Myślę, że były udane. Ładny ośrodek, piękne krajobrazy, życzliwi gospodarze, dobra pogoda, ciekawy program, wspaniali wychowawcy i uczestnicy. To wszystko bardzo cieszy. W tym miejscu bardzo serdecznie chcę podziękować wszystkim tym, którzy pomogli w organizacji naszych kolonii. Najpierw Rodzicom, że nam zaufali i wysłali swoje dzieci na kolonie. Mam nadzieję, że jesteście Państwo zadowoleni z kolonii i że nie zawiedliśmy Państwa zaufania. Równie gorąco dziękujemy ks. Henrykowi Zielińskiemu, redaktorowi tygodnika „Idziemy" za ufundowanie czapek kolonijnych dla wszystkich uczestników.Jednymi z pierwszych sponsorów naszego wyjazdu byli: ks. Prałat Wojciech Zdziebłowskiks. Prałat Adam Szkóp, którzy dołożyli do naszego wyjazdu. Szczególne podziękowania kierujemy do państwa Ireny i Wiesława Szelejewskich, którzy ufundowali dla czworga dzieci pobyt na koloniach. Do naszych dobroczyńców dołączyła także firma „REAL WINGS Sp. z o.o.". Dzięki ich wsparciu dodatkowa trójka dzieci bawiła się z nami na koloniach. Jesteśmy wdzięczni Panu Krzysztofowi Piskorskiemu, który ufundował wyjazd na kolonie dla dwojga dzieci oraz pani dr Małgorzacie Penszkal, która zafundowała wakacje jednemu dziecku. Dziękujemy Dyrekcji i Radzie Rodziców ze Szkoły Podstawowej nr 141 za dofinansowanie wyjazdu dzieciom z rodzin niezamożnych. Kolejni sponsorzy to: Małgorzata i Ireneusz Dąbrowscy, Monika i Tomasz Fornowscy,Agnieszka i Andrzej Maliszewscy oraz inni. Dzięki pomocy takich i podobnych ludzi na kolonie wyjechało więcej dzieci niż było w planach. Za wszystkich sponsorów, dobroczyńców i fundatorów modliliśmy się podczas naszego dwutygodniowego pobytu w Świętej Lipce.

          Jeszcze raz serdecznie DZIEKUJEMY!

           

            9 lipca. Piękny poranek, słoneczko zagląda do okna od samego rana i czuć, że dzień będzie upalny. Dzięki drzewom, wysoka temperatura nie jest dokuczliwa. Zbieramy się na porannym apelu, żeby przypomnieć, że to ostatni dzień, podziękować za to, jak się zmienili i zachęcić, żeby nie rezygnowali z pracy nad swoich charakterem. Modlimy się w intencji dzisiejszych jubilatów i w kilku innych intencjach - ważnych dla nas, uczestników wspólnych kolonii. Śniadanie przebiega jakoś cicho i spokojnie. Troszkę widzę smutku na twarzach większości dzieci. Do południa wychowawcy mają swoje plany, jak zagospodarować sobie czas. Jedni idą jeszcze do Świętej Lipki, inni chcą zagrać w piłkę, a pozostali chcą jeszcze raz wykąpać się w jeziorze albo popływać łódką lub kajakiem. O 14.30 zbieramy się na rozdawaniu nagród. Nagród jest sporo. Za rysunek, malunek lub rymowankę upamiętniającą nasz pobyt w pasiece, za zawody strzeleckie, za czystość w pokojach, za pomoc paniom w kuchni, a zwłaszcza te, które dla nas, wychowawców są najważniejsze, dyplomy i nagrody dla najgrzeczniejszych i najsympatyczniejszych. Są oczywiście także certyfikaty potwierdzające uczestnictwo w uroczystym chrzcie dla tych, którzy pierwszy raz uczestniczyli w koloniach. Każdy uczestnik otrzymuje też pamiątkowy kubeczek. Wśród nagród są oczywiście telefony komórkowe - niestety bez ładowarek, smycze do telefonów, pistolety i inne cenne nagrody. Najsympatyczniejsza uczestniczka otrzymuje największą nagrodę - wielkiego psa (oczywiście pluszowego). Całą uroczystość kończą ogłoszenia: po południu wszyscy się pakujemy, a wieczorem ministranci mają swoją zabawę z paintballem, a reszta pożegnalną dyskotekę. Po kolacji ministranci z parafii Św. Patryka idą na paintballa. Gdy wracają są szczęśliwi. Sporo osób bawiło się na „tańcach - wyginańcach". Impreza stawała się coraz bardziej atrakcyjna w miarę zachodzenia słońca. Zresztą wszyscy jednomyślnie twierdzą, że na dyskotece musi być ciemno.
          Przed nami długa noc. Mamy świadomość, że dla dzieci zielona, a dla nas nieprzespana. Jutro wyjeżdżamy. Do zobaczenia w Warszawie.

           

           

          8 lipca. Powoli zaczyna powracać piękna pogoda. Słoneczko świeci i jest znacznie cieplej jak w dniu wczorajszym. W ciągu dnia chmury próbują nas straszyć czasami zasłaniając słońce, ale to tylko na chwilkę i z powrotem się rozjaśnia. Na apelu poza pochwałami dla niektórych uczestników za zachowanie ogłaszamy dzień poświęcony podchodom. Organizatorami i głównodowodzącymi są panowie wychowawcy.  Po obiedzie ogłaszamy, że przyzwoitość nakazuje zrobić nam pamiątkowe zdjęcie wszystkich uczestników. Przecież będzie to wspaniała pamiątka dla każdego uczestnika. Jakoś nie ma problemów ze zgromadzeniem prawie wszystkich na plaży. W pozowaniu jesteśmy nawet nieźli. Po godzinie 14.00 rozpoczyna się akcja - kontrola czystości. Oczywiście - tam gdzie zawsze jest czysto - jest czysto, tam gdzie jest, jako tako - jest, jako tako, a tam gdzie jest brudno - jest jeszcze bardziej brudno! Myślę, że poddali się i nie bardzo chcą walczyć o nagrody. Gdy 15.00 wybiła grupy starsze wyruszają w las na swoje podchody. Przypominam wychowawcom, żeby się nie pogubili i nie zniechęcali  się jak coś nie wyjdzie. Jest też propozycja, żeby pojechać autokarem na lotnisko i tam pooglądać z bliska samoloty. Gdy przychodzi do odjazdu autokaru - chętnych jest tylko 6 osób. Szkoda zachodu - wszyscy, którzy nie jadą - na plażę marsz. Wieczorem mamy ognisko z pieczeniem kiełbasek. Całą imprezę rozpoczyna pan Paweł właściciel ośrodka. Rozpala ognisko i przypomina kilka ciekawych piosenek i tańców afrykańsko-harcerskich. Wykorzystujemy tę okazję, by podziękować jemu wraz z całą rodziną za dobro, którego doświadczyliśmy w tym ośrodku, za wycieczki, za atrakcje a przede wszystkim za to, że był na każde nasze skinienie. Dziękujemy pani pielęgniarce i prosimy, by w przyszłym roku też tu była. Oczywiście nie możemy zapomnieć o panu Wiktorze, który jest szefem nie tylko ratowników w naszym ośrodku, ale także w całym województwie. Gdy uśpiliśmy dzieci, a jak zwykle nie było to łatwe, rada starszych zbiera się na narady. Głosowania, pertraktacje i analiza, kogo, za co nagrodzić. 

           

          Wiem, że wszyscy czekają na informację, o której godzinie wracamy. Planujemy wyjechać z ośrodka w sobotę o godz. 10.00. Jeśli nic nie przeszkodzi nam w drodze to w Warszawie będziemy około 15.00. Pozdrawiamy i do zobaczenia.

           

          7 lipca. W dniu imienin miesiąca budzi nas piękne słońce i śpiew ptaków. Ta sielska pogoda nie trwa zbyt długo. Troszkę się ochładza i chmury próbują nam popsuć humor. Na apelu sami uczestnicy zgłaszają kolegów i koleżanki, których trzeba wyróżnić. Wśród nich jest Maciek, który znalazł klucze i odszukał jego właścicieli, aby je zwrócić. Znajdują się także pieniądze i inne rzeczy. Nie mogę uwierzyć jak niesamowita przemiana następuje w tych młodych umysłach.

          Po śniadaniu chłopcy szykują się na wyprawę, którą wczoraj przeżywały dziewczęta. Cieszą się najbardziej z odwiedzin w hotelu „Gołębiewski". Aby nie marnować czasu na zbędne przebieranie wyjeżdżają ubrani w kąpielówki. Punktualnie o 10.00 wyjeżdżają dwa autokary.
          Dziewczęta dziś miały za zadanie zrealizować program, który w dniu wczorajszym przeżyli chłopcy. Zobaczymy, jaki będzie owoc tych spotkań, wspólnych harców i zabaw.

          Do południa odwiedza nas kolejna kontrola - parafialna. Ks. Proboszcz - Wojciech Zdziebłowski wraz z panem Wiesławem Szelejewskim oraz panem Krzysztofem Jankowskim. Podoba im się miejsce, okolica. Przywożą ze sobą niespodziankę dla dzieci - owoce. Dziękujemy.
          Obiad - palce lizać: pierogi ruskie. O 15.00 kolejne ważne odwiedziny. Radny Pragi Południe pan Krzysztof Wysocki odwiedził nasze kolonie, by na własne oczy przekonać się, jak wygląda ośrodek i kolonie.

          W między czasie przyjeżdżają chłopcy z basenu i opowiadają o przygodzie, która ich spotkała po drodze. Jeden z autokarów, którymi jechali „złapał gumę". Zanim firma dostarczyła drugi pojazd upłynęła godzina. W konsekwencji byli na basenie, ale spóźnili się na statek. Grupa, która była pierwsza niepotrzebnie czekała i też nie zaliczyła tego punktu programu. Szkoda.

          Po kolacji komisja czystości przeprowadza surową inspekcję. Od 19.30 dziewczęta i garstka chłopców rozpoczynają ostatnią kolonijną  dyskotekę. Zapaleńcy sportu i rozgrywek piłkarskich gościnnie siedzą w pokojach posprzątanych i oglądają telewizję, mecz półfinałowy Hiszpania – Niemcy. Może kiedyś też zostaną piłkarzami.

          Pozdrawiamy wszystkich bardzo serdecznie.

           

           6 lipca. Jak każdego dnia rozpoczynamy od apelu z ogłoszeniami i wspólną modlitwą, śniadaniem i w drogę. Dziś dziewczęta wyruszyły na całodzienną wyprawę - zabrały ze sobą suchy prowiant, który zjadły zamiast obiadu. Gorący obiad zjadły zamiast kolacji. Zwiedziły Mikołajki, pływały statkiem po mazurskich jeziorach, a na koniec pluskały się na basenie w hotelu „Gołębiewski". Entuzjazm przygotowań udzielił się wszystkim. Zobaczymy jak będzie po powrocie. Chłopcy nie pozostali bez zajęcia. Dziś poza zajęciami integracyjnymi oraz realizacją programu, w którym uczyli się wyrażać swoje zdanie i własne racje kontynuowali „zaliczanie" tych punktów, w których nie uczestniczyli, tj. paintball, kajaki, łódki, itd. Nauka asertywności w dniu dzisiejszym była ważnym zadaniem. Umiejętność wyrażania swoich emocji, swojego zdania bez zachowań agresywnych, umiejętność przyjmowania krytyki jest ważną umiejętnością, a zarazem trudną sztuką. Podczas obiadu przyjechała pierwsza kontrola. Panie z sanepidu rozpoczęły kontrolę ośrodka oraz naszych kolonii. Zaczęliśmy od chodzenia po domkach. Zaglądaliśmy, oglądaliśmy, sprawdzaliśmy i o dziwo - nic. Wszędzie porządek i w miarę schludnie. Najmilszym zaskoczeniem był fakt, że u chłopców jest czyściej niż u dziewcząt. Tłumaczę, że spieszyły się na całodzienną wycieczkę i nie zdążyły wszystkiego poukładać. Pierwsze plany - zaglądnięcia do wszystkich domków okazują się nie realne, bo jest ich ponad 30. Poszliśmy więc - a pani inspektor wskazywała domki, które chce zobaczyć. Była mile zaskoczona aktywnością i sprzątaniem pokoi. Chłopcy pytają o punkty i czy może być - myślą, że sprawdzamy domki i będziemy oceniać tak, jak to robi komisja czystości. W jednym z pokoi najmłodszych chłopców, pani inspektor zastaje niecodzienny widok. Chłopcy zrobili pianę z szamponów i tą substancją czyścili łazienkę. Przy okazji, dowiaduję się o innych koloniach, które w tych dniach i dziś do południa odwiedziły. Cieszę się, że wypadamy jak do tej pory najlepiej - po uczniowskiemu - na „6". Jeszcze do kontroli książeczki pracownicze i protokół do spisania. Po godz. 16.00 załamuje się pogoda - zaczyna padać deszcz. Chłopcy muszą poczekać ze swoją kolejką na paintballa oraz na quady. W międzyczasie wracają dziewczęta ze swojej wyprawy. Zadowolone, uśmiechnięte, idą drogą tak, jakby nie padał deszcz. Niektóre opowiadają o atrakcjach na basenie, inne o rejsie na statku, a niektóre pokazują, co kupiły. Ze względu na pogodę, choć już nie pada, ale piach lepi się do butów i właściwie nie bardzo można coś zrobić, idziemy na świetlicę na wspólny śpiew. Tradycyjnie hitami wspólnego śpiewania są stare przeboje: Szła dzieweczka, Hej sokoły, Chodzę do szkoły (zespołu OT-TO) i inne dobre, poczciwe, wszystkim znane piosenki. Gdy zbliża się godzina 20.30 zaczyna się nerwowa atmosfera. Wszyscy chcą oglądać mecz Holandii z Urugwajem. Ciekawi nas wynik. Pozdrawiamy wszystkich Rodziców, Nauczycieli, Przyjaciół i Znajomych.

           

           

          5 lipca. W czasie porannego apelu po raz kolejny śpiewamy „Sto lat" Karolinkom - solenizantkom oraz Monice z okazji jej urodzin. Brawa i gratulacje dla dziewcząt z najstarszej grupy, które nieustannie czytają bajki najmłodszym. Do południa jedne grupy podejmują decyzję o rozgrywkach między sobą. Kilka grup idzie obejrzeć elektrownię wodną. Ciekawe miejsce, które mogą zobaczyć na własne oczy, różne poziomy wody spowodowane tamami oraz turbinę, która wytwarza prąd. Dwie grupy chłopców, najstarsza i najmłodsza idą na kajaki, łódki i deski. Zasada jest prosta: najstarszy bierze pod opiekę najmłodszego i razem pływają. Niech się uczą starsi opieki a młodsi, pełni obaw i bojący się wszystkiego, niech się też pobawią na sprzęcie, który na pierwszy rzut oka jest zarezerwowany dla starszych.

          Oczywiście dla chłopców nieustannie ogromną atrakcją jest paintball. Po powrocie z lasu opowiadają o technikach, sposobach poradzenia sobie z przeciwnikiem, o pistoletach oraz o komarach. W między czasie jedna z grup chłopców też podejmuje męskie zadania - idzie na strzelanie z wiatrówki. Zaczynamy, zresztą jak zwykle, od spraw bezpieczeństwa, później jak obsługuje się karabinek i jak pistolet. Wychodzi różnie, z karabinkiem nieźle a pistoletem słabiutko. 10 letni Mateusz za pierwszym razem trafia „5" a za drugim „10". Jak tego dokonał - widać na zdjęciu.

          Pozostałe grupy korzystają z atrakcji wodnych. Na kajaki, deski i łódki ustawiają się kolejki.

          Po kolacji odbywa się chrzest kolonijny. Brzmi nieźle. Ci, którzy są na koloniach po raz pierwszy, muszą uczestniczyć w tym obrzędzie. Wszyscy się nawet nieźle bawią. Najstarsza grupa dziewcząt wraz z wychowawczyniami zaciągają Księdza do jednego z domków, malują i przebierają za Neptuna a mnie za Syrenę. Jak było - wystarczy popatrzeć na zdjęcia.

          Wszystkich Rodziców, Dyrekcję i Nauczycieli naszej szkoły serdecznie pozdrawiamy.

           

           

          4 lipca. Niedziela - Dzień Pański. Jesteśmy tu już tydzień. Na porannym apelu składamy życzenia wczoraj opuszczonemu Jackowi i Patrykowi, który skończył 11 lat. Najważniejsze ogłoszenia dotyczą Mszy św., którą będziemy przeżywać na świeżym powietrzu. Większość dzieci pierwszy raz będzie uczestniczyła we Mszy św. polowej. Nie mają wątpliwości, że jest to niesamowite doświadczenie. Wraz z nami modlą się rodzice, którzy pozostali do dziś lub przyjechali do południa. Oczywiście obsługa ośrodka jest zadowolona, bo nie trzeba biegać do Bazyliki. Po sjeście dzieci wraz z wychowawcami sami zorganizowali sobie zajęcia i na różnych harcach spędzili popołudnie. Po kolacji spotykamy się na meczu w siatkówkę. Kadra gra przeciwko uczestnikom. Po raz kolejny ambicje dają o sobie znać. Nawoływanie, pertraktowanie i licytowanie, kto lepiej gra, kogo uczestnicy powinni wziąć do drużyny, żeby wychowawczo pokazać, na co ich stać. Sam mecz przebiega w wyjątkowo zaciętej atmosferze. Świadczą o tym jego wyniki. Nie bardzo rozumiem, co mówi sędzia, który posługuje się niezrozumiałymi słowami, więc powiem krótko. Wychowawcy wygrali, po prostu pokazali, kto tu rządzi. W poszczególnych rundach wygrywali: 1 - uczestnicy, 2 - wychowawcy, 3 - uczestnicy, 4 - wychowawcy i ostatnią 5 - wychowawcy. Obserwując uczestników kibicujących, nie bardzo mogę połapać się, komu kibicują. Odpowiedzi są skrajnie różne. Jedni wychowawcom, a drudzy „naszym". Ja stwierdzam: lepszym!

           

          3 lipca. To wyjątkowy dzień i zarazem trudny. Będzie przebiegał pod hasłem „Wielkiej Olimpiady Sportowej". Trudny także z powodu odwiedzin rodziców.
          Na porannym apelu wyróżniamy kolejnych uczestników za ich postawę i wzorowe zachowanie. Są wśród nich: dziewczęta z najstarszej grupy, które na dobranoc, maluchom, czytały bajki. Przy tej okazji pytam najmłodszych, czy lepiej się zasypiało? Oczywiście - twierdzą. Mnie podoba się ten pomysł, więc zachęcam do wytrwałości.
          Kolejni do wyróżnienia to dwaj chłopcy z najstarszej grupy, którzy po naszym pogodnym wieczorku, posprzątali salę. Dziękujemy także Pawełkowi, który jest niemal na każde skinienie, chętny i gotowy do pomocy.
          Z samego rana składamy życzenia Mateuszowi, który dziś skończył 10 lat! To wyjątkowa postać wśród chłopców z tej klasy i z tego rocznika. Chętny do pomocy, uśmiechnięty i mądry - zawsze ma jakąś dobrą radę dla każdego. Dziś także imieniny Jacka. Nic nie wspominamy o nim - chłopcy z najstarszej grupy przygotowali mu niespodziankę, więc by jej nie popsuć milczymy i udajemy, że to nie jego imieniny.
          Po śniadaniu po pokojach przeszła komisja czystości i przeżyła szok. Jest wyjątkowo czysto w większości domków. Same dzieci mówią: bo przyjadą rodzice i żeby się nie wstydzić. Brawo! Godzina 10.00 to czas rozpoczęcia „Wielkiej Olimpiady Sportowej". Do południa są zawody indywidualne, a po południu konkurencje grupowe. Ten punkt programu organizuje właściciel ośrodka wraz ze swoją ekipą. Nasi wychowawcy pomagają im sędziując lub zaznaczając uczestnictwo w danej konkurencji, tych indywidualnych jest sześć. By móc uczestniczyć w losowaniu nagród trzeba zaliczyć wszystkie. Muzyka i doping przyjeżdżających rodziców sprawiła, że było wyjątkowo wesoło, a przede wszystkim sportowo. Popołudniowe konkurencje także są pełne emocji. Koszykówka i siatkówka nie cieszy się takim zainteresowaniem jak piłka nożna. Co więcej, dziewczęta bardzo chętnie kibicują chłopcom. To dopiero rozgrzewka przed wieczornym wielkim meczem: obsługa ośrodka plus kadra przeciwko uczestnikom. Zanim zaczął się mecz o godz. 19.00 zebraliśmy się na boisku na wręczeniu nagród. Było ich wyjątkowo dużo. Piłki, koszuli, smycze, książki, słodycze i wiele innych gadżetów. O godz. 20.00 rozpoczął się mecz w piłkę nożną pomiędzy obsługą ośrodka a kolonistami. Obsługa, niestety, pod względem frekwencji nie dopisała. Musieliśmy ich wesprzeć naszymi zawodnikami - ale to szczegół. Najważniejszy jest wynik. Dzięki wsparciu kibiców, dzięki zaangażowaniu samych zawodników, którzy nie zważając na żadne przeciwności wywalczyli zwycięstwo w pięknym stylu: 7:3! Odwiedziny rodziców przebiegały bardzo sympatycznie. Nasze obawy się nie sprawdziły. Baliśmy się, że ci, którzy najbardziej tęsknią będą, a do których nikt nie przyjedzie, będą smutni i będą przeżywać to, że ich rodzice nie odwiedzili. Nic z tego. Widzieli innych rodziców i nic nie wspominali, że też chcą, żeby ich rodzice odwiedzili - nie było żadnej smutnej miny. Ogromnym zaskoczeniem było, gdy jeden z maruderów oświadczył, że choć rodzice będą - on zostaje do końca. Rodzicom bardzo podoba się ośrodek. Są zachwyceni miejscem oraz właścicielem, panem Pawłem, który z uśmiechem wita każdego.
           

           

          2 lipca. Rozpoczęliśmy jak zwykle od apelu i modlitwy. Najważniejszym punktem dnia były wycieczki do Wilczego Szańca i Kętrzyna. Trudny to kawałek historii naszej Ojczyzny. Mam nadzieję, że odwiedzając te miejsca, dzieci i młodzież, zrozumieją, że poczucie bezpieczeństwa buduje się poprzez wzajemną życzliwość i miłość.

          Gdy jedni zwiedzali bunkry inni spędzali czas na różnych sportach, tzn. gra w dwa ognie, piłka nożna i inne gry zespołowe. Oczywiście nie zabrakło czasu na opalanie, kąpiele i sporty wodne. Dzieci podczas chodzenia przy brzegu wypatrzyły raki. Pociechy nasze powoli przyzwyczaili się do tego, że mieszkamy w lesie i coraz mniej reagują na żuczki lub inne zwierzęta, które przebiegają koło nas.

          Po kolacji rozpoczęły się wspólne śpiewy i występy integracyjne. Zaplanowane było karaoke, ale niestety lampa w rzutniku się spaliła. Dziewczęta nie mogą doczekać się tańców, stroją się i przebierają, trochę mniej entuzjazmu jest wśród chłopców.

          Młodzież, która w tym roku skończyła gimnazjum dostała się do swoich wybranych szkół i to nie byle jakich. Są to najlepsze licea w Warszawie. Gratulacje. W związku z tym jeden z uczestników - Michał - wraz z mamą pojechał do Warszawy pisać test językowy. Po godz. 19.00 zadzwoniła mama Michała i oświadczyła, że Michał nie chce spać w domu i pierwszym możliwym autokarem wraca do ośrodka. Trzeba było po niego pojechać do Kętrzyna - skoro tak za nami tęskni. Z drugiej strony zachowanie Michała bardzo nas ucieszyło.

           

          1 lipca. Poranny apel zaczynamy od nagradzania i wyróżniania niektórych uczestników. Są wspaniali. Dostrzegają smutnych, chętnie pomagają a jeden z uczestników chwali się, że nawet jednego brzydkiego słowa przez cały dzień nie powiedział. Po śniadaniu, jak zwykle, podzieleni na dwie grupy, próbujemy realizować nasz program. Na zmianę wszyscy próbują zdobywać Dziki Zachód, którego namiastką jest kowbojska osada w Mrągowie. Wśród atrakcji były popisy jazdy na koniu, nauka tańca country, możliwość przejażdżki konnej i wiele innych. Zdjęcia z tej wycieczki i inne w mojej galerii. Ci, którzy zdobyli Dziki Zachód korzystali z uroków ośrodka i sportów wodnych. Przed kolacją jedna z grup była na paintballu. Najważniejsze, że wszyscy żyją. Dziewczęta szczęśliwe, opowiadają jak to zdobywały bazę przeciwnika. Po kolacji wspólne śpiewanie i wspólne zajęcia integracyjne. Poszczególne grupy przedstawiały swoje nazwy. Nazwy są wyjątkowo oryginalne a skecze śmieszne.

           

          30 czerwca. Poranek  był nawet niezły. Po raz kolejny spędziłam noc w nie swoim pokoju. Usypiając maluchy znów zasnęłam wraz z jednym z nich. One bardzo tęsknią. Nie ma więc innego wyjścia jak ciągłe głaskanie, a wieczorem usypianie, żeby czuły się bezpiecznie - jak w domu. Proszę Rodziców, by się nie niepokoili, tęsknota za Rodzicami to normalność, panujemy nad sytuacją i bardzo proszę nie telefonujcie, to nam – wychowawcom – bardzo pomoże.

          Dzisiejszy dzień zdominowały sporty wodne. Woda jest coraz cieplejsza, więc szkoda marnować czasu, a zwłaszcza, że niektóre grupy najchętniej siedziałyby w Ośrodku, bo, jak twierdzą, jest im tu dobrze.

          I tak to staramy się „zaliczać" łódki i deskę „do prasowania przystosowaną do pływania" . Wszyscy pływają w kapokach i pod nadzorem ratowników.     Kiedy jedni bawili się nad wodą inne grupy odwiedziły pasiekę i zobaczyły jak wygląda ul, dowiedziały się skąd bierze się miód i jak się go wydobywa z plastra. Dowiedzieliśmy się sporo na temat gatunków pszczół oraz na co jaki miód jest dobry.

          Popołudnie było także pełne emocji. Dostarczył nam ich Karolek. Tak zajął się bieganiem, że nie zauważył jednej z przeszkód, które znalazły się na jego drodze. W konsekwencji: głowa rozcięta, ale nie na tyle, żeby zakładać szwy, ale plasterek był konieczny.

          Przed snem była okazja potańczyć. Na dyskotece bawiło się już więcej uczestników. Jest, więc nadzieja, że kolejne będą przebiegały coraz lepiej i wciągały większą liczbę dzieci, zwłaszcza chłopców, do zabawy.  

           

          29 czerwca. Kolejny dzień naszych kolonii rozpoczęliśmy od apelu, na którym zapoznaliśmy się z planem dnia, złożyliśmy życzenia solenizantom śpiewając „100 lat” oraz odmówiliśmy krótkie modlitwy. Po apelu mieliśmy śniadanie, a po nim jedna grupa udała się na wycieczkę do Reszla, druga zaś uczestniczyła w zawodach strzelania z łuku i wiatrówki. Zawody w strzelectwie przebiegły dobrze i wszystkim uczestnikom sprawiły dużo radości. Co prawda niektórzy mieli kłopoty z trafieniem do tarczy, co było powodem do głośnych salw śmiechu, ale generalnie konkurs był bardzo udany. Równie zadowolona była grupa wycieczkowiczów. Wieczorem, po kolacji, o godz. 20.00 udaliśmy do bazyliki w Świętej Lipce, by uczestniczyć we Mszy św.

          Podsumowując: dzień był udany, spędzony atrakcyjnie. Dzieci znają już trochę miejsce i okolice kolonii i coraz bardziej zaczyna się im ona podobać. Coraz bardziej też wchodzą w „rytm” kolonii.

          28 czerwca. Dzień rozpoczęliśmy o 8.20 wspólną modlitwą, o 8.30 mieliśmy śniadanie. Później w grupach (jedni rano, inni po południu) zwiedzaliśmy Świętą Lipkę a dokładnie poznawaliśmy bazylikę z jej otoczeniem. Obiad mieliśmy o 13.00, a kolację o 18.30. Po obiedzie rozpoczęliśmy konkurs czystości, w którym jako nagrody są między innymi telefony komórkowe marki Sony-Ericsson, ufundowane przez jednego ze sponsorów. Wieczorem czeka nas jeszcze dyskoteka. Czujemy się dobrze, humory i pogoda dopisują. 

          27 czerwca. Dojechaliśmy szczęśliwie. O godz. 16.00 zjedliśmy obiad. Po obiedzie ciąg dalszy rozlokowywania dzieci. 19.00 to czas kolacji i o 20.00 spotkanie organizacyjne z bieżącymi informacjami dla wszystkich. Gdy wybiła 21.00 zebrała się kadra wychowawcza, aby ustalić taktykę pracy na najbliższe dni. Ponieważ kilka domków odbiega trochę od standardu, postanowiliśmy organizować dużo zajęć w plenerze. Rozpoczynamy od jutra. Pozdrawiamy.

           
           

           

          KOLONIE LETNIE 2010

          Organizowane przez Parafię Nawrócenia św. Pawła, parafię św. Patryka

          i Szkołę Podstawową nr 141 w Warszawie

          Miejsce kolonii:Ośrodek Wypoczynkowy WATRA
          – Święta Lipka

          Termin: 27.06.2010 – 10.07.2010 r.

          Ośrodek położony jest nad czystym jeziorem Dejnowa, 1 km od Klasztoru w Świętej Lipce, na pograniczu Warmii i Mazur. Teren ośrodka to około 2 hektarów, duży las iglasto-liściasty oraz piaszczysta plaża. Zakwaterowanie w domkach campingowych, w każdym dwa 2-3 osobowe pokoje z łazienką i telewizorem. Gwarantują również pyszne, pełne wyżywienie (3 lub 4 posiłki dziennie). Posiadają kartę kwalifikacyjną obiektu.

          W ośrodku do dyspozycji:
          » boisko do piłki nożnej, siatkówki i koszykówki
          » ładny plac zabaw dla dzieci
          » ściankę wspinaczkową
          » mały sezonowy basen ze zjeżdzalnią na terenie ośrodka
          » kajaki do pływania po jeziorze
          » rowery do leśnych wycieczek
          » kąpielisko strzeżone z własnym molo i piaszczystą plażę 
          » pełnowymiarowa sala gimnastyczna położona 4km od Ośrodka, dowozimy własnym transportem

          Na terenie ośrodka znajdują się również:
          » pawilon ze stołówką
          » trzy dobrze wyposażone świetlice
          » sala dyskotekowa
          » stół do tenisa stołowego oraz bilarda
          » TV-Sat oraz video

           

          Adres strony internetowej ośrodka: http://www.watra.mazury.pl/

           

          W PROGRAMIE KOLONII PRZEWIDUJEMY min:
          » przejażdżka quadami 
          » wycieczki rowere 
          » zwiedzanie pasieki 
          » rejs statkiem po jez. Mazurskich 
          » zawody strzeleckie
          » zwiedzanie Klasztoru w Św. Lipce 
          » wycieczka na Zamek w Reszlu 
          » wycieczka autokarowa do Kętrzyna i Gierłoży
          » poniemieckie lotnisko - oglądanie samolotów 
          » ognisko z kiełbaskami, dyskoteki 
          » olimpiada sportowa, zawody wędkarskie 
          » wycieczka na basen do Hotelu Gołębiewski 
          » pływanie na desce Windserfingowej z instruktorem
          » przejażdżka motorówką 
          » paintball